środa, 28 grudnia 2011

Tort tęczowy

Syn świętował 5 urodziny. Aha - to juz pisałam wcześniej przy poście urodzinowo-przedszkolnym. Teraz świętowaliśmy w domu, z rodziną. Na okoliczność powstał tort tęczowy, z przepisu z tego blogu, z tą różnicą, że krem był dwuskładnikowy: mascarpone z mlekiem skondensowanym słodzonym (również w Internecie znaleziony, ale za skarby świata nie pamiętam, gdzie...)




środa, 21 grudnia 2011

Słonecznie


Od lipca obiecuję i obiecuję i w końcu zrobiłam. Uzbroiłam bursztyn, znaleziony przez koleżankę.

wtorek, 20 grudnia 2011

Piernikowo






Aha. Bo święta idą. Nic szczególnego, ale tak dla podkreślenia akcentu świątecznego prezentuję.

Dla mojego pięciolatka...





Mój syn skończył 5 lat. Impreza domowa przesunięta w czasie, postanowiłam więc, że będzie to dzień szczególny w przedszkolu. Przygotowania trwały dwa wieczory.

czwartek, 1 grudnia 2011

Dwie muchy czy jeden pająk?

Jak w tytule - zapowiadało się na dwie muchy, a wyszło na to, że dwie muchy pożarł pająk. Sutasz czarno-biały z elementami uszkodzonego naszyjnika i koralikami z pasmanterii (3 wielkości i kolory). Zdjęcie tymczasowe :)

piątek, 11 listopada 2011

Kucharzenie


Nie mam czasu na dłubanki, bo czas kuchni nastał. A że ciasto wyszło i zdjęcie wyszło - to pokazuję moje Mississippi Mud Cake.

wtorek, 1 listopada 2011

Stare hobby nie rdzewieje

Miałam kiedyś w zwyczaju zdobić butelki i słoiki wszelakie. Koleżanka mi o tym przypomniała i mam już prawie dwa nowe słoiczki. Komu, komu, bo idę do domu? Na zioła, herbatę czy inne cudeńka...






niedziela, 16 października 2011

Niedzielne perełki

Z ostatniej serii zakupów:) Nadal trenuję loopy. I powstały kolczyki z trzema odcieniami perełek Swarovskiego - 20 na jednym uchu. Zdjęcie tymczasowe - dzięki cywilizacji za smartfony :)

poniedziałek, 10 października 2011

Swarki malutkie

Skończyłam. Dobre i jedne "do przodu". Proszę o łagodny wymiar kary... Do ideału daleko, ale "w akcji" nie wyglądają najgorzej.






piątek, 7 października 2011

Roboczo.

Lato nie sprzyjało po-tworzeniu. Teraz nieudolnie zaczynam znowu. Zdjęcia też "robocze".
Jedno to sutasz z kamieniami i koralikami. Drugie to "edukacja" - chcę nauczyć się loopów owijanych, próbuję z 4milimetorwymi Svarkami.




















niedziela, 10 kwietnia 2011

W poszukiwaniu...


Nie wiem czego... Weny?? Pomysłu?? Jak to nazwać...
Biało - czarno - czerwono sutaszowo. 6cm na 5,5cm.

sobota, 2 kwietnia 2011

Nieżyd dosa...

Noc blisko. Katar znowu na sile wzbierał...
Spojrzała tęsknie na pudełko PO chusteczkach do nosa. Znowu będzie trzeba substytutów w rolce poszukać w łazience. Z nadzieją wstała opatulając się szczelnie grubym swetrem i poczłapała do łazienki, pociągając nosem i mamrocząc gęgającym głosem jakieś nezrozumiałe dla nikogo pomsty.
Pomsty nabierały na sile w chwilach, gdy na jej drodze znajdowały się porzucone przez kota piskające myszy lub pozostawione przez pierworodnego kolcki Lego. Pod drzwiami łazienki zaklęła siarczyście - przypomniała sobie o zapasowej gigantycznej rolce ręczników papierowych w kuchennej szafce. Ściskając kurczowo sweter poszurała nogami spowrotem.
Rozmyślania okołochusteczkowe przerwał głos pierworodnego: mama mi sie chce kąpać!! Rada nie rada, poszła do łazienki ponownie, pomstując tym razem tylko w myślach, bo przeciez przykład młodzieży trzeba dawać stosowny.
Przygotowując kąpiel tęsknie zerkała do pokoju, gdzie czekało na nią okno na świat - komputer z dostępem do pożerającego czas portalu społecznościowego. Miała chęć zakląć na parszywy los, uniemożliwiający jej nieustanne korzystanie z tegoż dobrodziejstwa cywilizacji, ale powstrzymała się - wszak starała sie odzwyczaić od słów niecenzuralnych.
Młody wskoczył w pianę, na szczęście nie tak gwałtownie, by spowodować kolejną chęć na potok pomst gwałtownych, więc można było wykorzystać chwilę błogiego spokoju. Poczłapała do pokoju, by zamruczeć złowrogo i wrócić do kuchni po substytut chusteczek. Świadoma bólu, jaki na biednym zakatarzonym nosie powodują ręczniki papierowe wróciła do łazienki, zastanawiając się, czemu wszystko jest tak daleko od pokoju, wzięła z półki krem do skóry atopowej, który - miała nadzieję, że szybko - zniweluje zaczerwienienie otartego kichającego nosa...
Siedząc przed niewielkim okienkiem swojego komputera i klikając zawzięcie na farmie zastanawiała się, kto wyrzuca obornik z tych milionów obór i stajni wirtualnych... Zapomniała przez chwilę o chlewikach dla świń, które przecież zwiększały liczbę potrzebnych wideł...
Rozmyslania mało ambitne przerwało narzekanie: mama, zimna woooodaaaaa... Mało entuzjastycznie wstała z krzesła i ruszyła w stronę łazienki, zastanawiajac się, który to juz raz w ciągu ostatniego kwadransa tam idzie. Podała ręcznik w myszki miki synowi i poszła do kuchni świadoma, że za chwilę usłyszy: mama, mlećko...

czwartek, 24 marca 2011

Ciężko...

Ciężko po-tworzyć, gdy...
... gdy dopadnie przedwiośnie...
... gdy ma się dwóch widzów...
... gdy ma się wrażenie, że wszystko ładne zostało zrobione przez innych...
... gdy nikt nie okazuje zainteresowania po-twórcą...

wtorek, 1 marca 2011

Wisior czy broszka?

Środek: akrylowy romb; reszta: czarny i biały sutasz plus koraliki pasmanteryjne. Lepsze jako brocha czy może wisior???



czwartek, 24 lutego 2011

Pierwsze spotkanie z sutaszem


Tylko tyle zdobyłam w lokalnej pasmanterii. A żem niecierpliwa - to już wydłubałam. Ma być broszka - a skąd zdobyć zapinkę???

sobota, 1 stycznia 2011

Wyczerpanie zapasów

W ramach okołoświątecznej nudy wyczerpałam zapasy półproduktów i zrobiłam co widać. Wszystkie kolczyki są na srebrze.
Pierwsze to: kulki zielone to chyba marmur (ale głowy nie dam uciąć, bo jeszcze może się przyda) a czerwone (czerwono - pomarańczowe) - koral.
Drugie: szklane kulki zielono - żółte ze smugami.
Trzecie: brązowe drewniane koła.