czwartek, 16 listopada 2017

Lilka i spółka czyli recenzja czytelnicza

Dzięki uprzejmości wydawnictwa Od deski do deski mogłam sięgnąć po twórczość ulubionej pisarki, Magdaleny Witkiewicz - lecz tym razem w wersji dla dzieci :)
Bohaterami "Lilki i spółki" oraz "Lilki i wielkiej afery" są LiliaNNa, Mateusz alias Matewka i Wiki. Oraz inne dzieci gościnnie :) Gdy sięgałam po pierwszą książkę w sumie nie wiedziałam co mnie czeka. Teraz po przeczytaniu obu części mogę śmiało napisać: nie wiedziałam, że istnieje sensacja dla dzieci :D Książki wspaniale budują napięcie (ale spokojnie - w sposób adekwatny do wieku czytelnika), by na koniec okazało się, że... w sumie nie jest tak tragicznie, jakby mogło się wydawać :D I nasza sensacja okazuje się niezrozumieniem sytuacji :) I co jeszcze zaskakuje w "Lilce..." to fakt, jakie problemy mogą mieć dzieci ze zrozumieniem używanych powszechnie określeń, np "tykający zegar biologiczny" czy "afera korupcyjna" bądź też gdzie trzyma się "kamienie w woreczku" i dlaczego trzeba je rozbijać :) Obie książki otrzymałam "Pocztą książkową"

W kartoniku znajdowało się piękne pudełko

które po otwarciu ukazywało kolejne niespodzianki: zakładkę i paczuszkę z liścikiem pergaminowym

Paczuszka zapakowana z ogromną starannością o każdy szczegół

Pergaminowy liścik to kilka słów od samej autorki

A oto i same książki:

z uroczymi ilustracjami:

I cóż powiedzieć - książka dla dzieci, po którą z ogromną frajdą sięgną dorośli :) (aha - mój syn już z zaintrygowaniem zerka, co ja czytam i pyta, czy to podobna seria, jaką wypożyczył z biblioteki szkolnej - bohaterem był w niej Maks :) podejrzewam, że niedługo sięgnie po Lilkę :))

2 komentarze: