Syn świętował 5 urodziny. Aha - to juz pisałam wcześniej przy poście urodzinowo-przedszkolnym. Teraz świętowaliśmy w domu, z rodziną. Na okoliczność powstał tort tęczowy, z przepisu z tego blogu, z tą różnicą, że krem był dwuskładnikowy: mascarpone z mlekiem skondensowanym słodzonym (również w Internecie znaleziony, ale za skarby świata nie pamiętam, gdzie...)
środa, 28 grudnia 2011
środa, 21 grudnia 2011
wtorek, 20 grudnia 2011
Dla mojego pięciolatka...
czwartek, 1 grudnia 2011
Dwie muchy czy jeden pająk?
piątek, 11 listopada 2011
Kucharzenie
wtorek, 1 listopada 2011
Stare hobby nie rdzewieje
niedziela, 16 października 2011
Niedzielne perełki
poniedziałek, 10 października 2011
Swarki malutkie
piątek, 7 października 2011
Roboczo.
niedziela, 10 kwietnia 2011
W poszukiwaniu...
sobota, 2 kwietnia 2011
Nieżyd dosa...
Noc blisko. Katar znowu na sile wzbierał...
Spojrzała tęsknie na pudełko PO chusteczkach do nosa. Znowu będzie trzeba substytutów w rolce poszukać w łazience. Z nadzieją wstała opatulając się szczelnie grubym swetrem i poczłapała do łazienki, pociągając nosem i mamrocząc gęgającym głosem jakieś nezrozumiałe dla nikogo pomsty.
Pomsty nabierały na sile w chwilach, gdy na jej drodze znajdowały się porzucone przez kota piskające myszy lub pozostawione przez pierworodnego kolcki Lego. Pod drzwiami łazienki zaklęła siarczyście - przypomniała sobie o zapasowej gigantycznej rolce ręczników papierowych w kuchennej szafce. Ściskając kurczowo sweter poszurała nogami spowrotem.
Rozmyślania okołochusteczkowe przerwał głos pierworodnego: mama mi sie chce kąpać!! Rada nie rada, poszła do łazienki ponownie, pomstując tym razem tylko w myślach, bo przeciez przykład młodzieży trzeba dawać stosowny.Przygotowując kąpiel tęsknie zerkała do pokoju, gdzie czekało na nią okno na świat - komputer z dostępem do pożerającego czas portalu społecznościowego. Miała chęć zakląć na parszywy los, uniemożliwiający jej nieustanne korzystanie z tegoż dobrodziejstwa cywilizacji, ale powstrzymała się - wszak starała sie odzwyczaić od słów niecenzuralnych.
Młody wskoczył w pianę, na szczęście nie tak gwałtownie, by spowodować kolejną chęć na potok pomst gwałtownych, więc można było wykorzystać chwilę błogiego spokoju. Poczłapała do pokoju, by zamruczeć złowrogo i wrócić do kuchni po substytut chusteczek. Świadoma bólu, jaki na biednym zakatarzonym nosie powodują ręczniki papierowe wróciła do łazienki, zastanawiając się, czemu wszystko jest tak daleko od pokoju, wzięła z półki krem do skóry atopowej, który - miała nadzieję, że szybko - zniweluje zaczerwienienie otartego kichającego nosa...
Siedząc przed niewielkim okienkiem swojego komputera i klikając zawzięcie na farmie zastanawiała się, kto wyrzuca obornik z tych milionów obór i stajni wirtualnych... Zapomniała przez chwilę o chlewikach dla świń, które przecież zwiększały liczbę potrzebnych wideł...
Rozmyslania mało ambitne przerwało narzekanie: mama, zimna woooodaaaaa... Mało entuzjastycznie wstała z krzesła i ruszyła w stronę łazienki, zastanawiajac się, który to juz raz w ciągu ostatniego kwadransa tam idzie. Podała ręcznik w myszki miki synowi i poszła do kuchni świadoma, że za chwilę usłyszy: mama, mlećko...
czwartek, 24 marca 2011
Ciężko...
Ciężko po-tworzyć, gdy...
... gdy dopadnie przedwiośnie...
... gdy ma się dwóch widzów...
... gdy ma się wrażenie, że wszystko ładne zostało zrobione przez innych...
... gdy nikt nie okazuje zainteresowania po-twórcą...
wtorek, 1 marca 2011
Wisior czy broszka?
czwartek, 24 lutego 2011
Pierwsze spotkanie z sutaszem
sobota, 1 stycznia 2011
Wyczerpanie zapasów
W ramach okołoświątecznej nudy wyczerpałam zapasy półproduktów i zrobiłam co widać. Wszystkie kolczyki są na srebrze.
Pierwsze to: kulki zielone to chyba marmur (ale głowy nie dam uciąć, bo jeszcze może się przyda) a czerwone (czerwono - pomarańczowe) - koral.
Drugie: szklane kulki zielono - żółte ze smugami.
Trzecie: brązowe drewniane koła.
Subskrybuj:
Posty (Atom)